Edward Stamm
ur: 10 marca 1886 w Tarnowie - Polska
zm: listopad 1940
Wśród wielu wybitnych postaci ze świata nauki, które utraciliśmy podczas ostatniej wojny - znajduje się także nazwisko Edwarda Stamma: pedagoga, wychowawcy młodzieży, autora licznych prac z wielu gałęzi wiedzy.
Nauczyciel gimnazjalny w miastach powiatowych, ograniczony w możliwościach pracy naukowej i nie związany z żadnym środowiskiem uniwersyteckim - Edward Stamm pozostawił, mimo to, poważny dorobek twórczy w zakresie filozofii, matematyki, logiki, epistemologii, który pozwolił mu już w końcu lat dwudziestych uprawiać - jeszcze wówczas pionierską w Polsce - historię nauki.
Historia nauki, jako dyscyplina syntezująca dorobek naukowy pokoleń oraz przedstawiająca postęp i rozwój cywilizacji świata, nie posiadała wśród polskich badaczy okresu międzywojennego wielu reprezentantów.
Dlatego cennym jest każde nazwisko człowieka zajmującego się niedocenianą u nas w Polsce, przed wojną, wiedzą o rozwoju nauki i jej postępach w dziejach naszego narodu.
Do tych właśnie ludzi należał Edward Stamm, toteż przypomnienie jego zasług dla nauki polskiej jest obowiązkiem współczesnych, co pragnę niniejszym uczynić prezentując pokrótce niełatwe życie badacza znajdującego się poza ośrodkami naukowymi, pozbawionego efektywnej pomocy ze strony państwa, borykającego się samotnie ze wszystkimi trudnościami, które musiał przezwyciężać w drodze do upatrzonego celu.
Edward Stamm urodził się 10 marca 1886 roku w Tarnowie w rodzinie sierżanta rachunkowego wojska austriackiego.
Ojciec jego, Józef, był synem kolonisty niemieckiego i urodził się w Hohenbachu koło Mielca (obecnie ta miejsowość nazywa się Czermin). Koloniści ci przybyli do Polski w końcu XVIII wieku. Matka Karolina z domu Antosz, była córką zamożnego ziemianina - funkcjonariusza miejscowego sądu.
Dzieci ich chrzczone były już w kościele rzymsko-katolickim. W domu Stammów mówiło się wyłącznie po polsku. Ojciec pomagał wprawdzie dzieciom w nauce języka niemieckiego ale tylko tyle ile trzeba było w szkole.
W szóstym roku życia Edward Stamm rozpoczął naukę w szkole powszechnej w Tarnowie - wówczas szkole ćwiczeń przy miejscowym seminarium, do której uczęszczał przez dwa lata. Na jesieni 1894 roku ojciec jego został mianowany urzędnikiem starostwa w Nowym Targu. Tam Edward chodził do klasy III i IV, po czym wrócił w 1896 roku do Tarnowa, , gdzie uczęszczał do roku 1902 do gimnazjum.
Wielostronne zamiłowania poznawcze zaszczepili mu pedagodzy tarnowscy. A miał nie lada nauczycieli, wspominał ich chętnie. Katecheta, ks. Nalepka, pozwolił mu odwiedzać miejscowe Muzeum Diecezjalne, w którym ten zamiłowany zbieracz sztuki sakralnej gromadził latami cenne eksponaty: stare ornaty, monstrancje, relikwiarze, przedmioty malarstwa średniowiecznego itp. Muzeum posiadało także sporą bibliotekę z historii sztuki. Stamm z zapałem przestudiował jedno z dzieł traktujące o Michale Aniele.
Oto fragment pamiętnika Edwarda Stamma: "Polskiego uczył mnie prof. Nowicki a potem prof. Zathey. Obydwaj zapalili mnie do literatury polskiej, którą poznałem w zakresie dużo większym niż w szkole. (...) Do literatury polskiej miałem wielki pociąg ze stanowiska nie historii, lecz etyki. Przyczynił się do tego także mój kolega z wyższej klasy Stefan Jaracz, obecnie słynny artysta dramatyczny. Już wtedy w szkole zajmował się najnowszą literaturą, szczególnie polską. Zbieraliśmy się razem, a on deklamował wspaniałe poezje, szczególnie Kasprowicza i Konopnickiej. Z przedmiotów, które zaczęły mnie teraz interesować ze względu na treść, była historia.
Biblioteka gimnazjalna nie mogła już zaspokoić zbyt chłonny umysł chłopca, toteż matka kupiła mu dwudziestodwutomową historię Weissa Die Weltgeschichte. Lekturę historyczną uzupełnia także praca Meyera Geschichte des Alterthums, z której jego żywe zainteresowanie wywołały szczególnie starożytny Wschód i Grecja. Nauczyciele od historii byli zdumieni ogromem wiadomości swojego ucznia.
Z lekcji geografii pozostał Stammowi pociąg do kartografii.
Matematyka już w gimnazjum stała się ulubionym przedmiotem. Kiedy otrzymał od swego nauczyciela do przeczytania prace matematyczne prof. S. Dicksteina, zaczął je z zapałem studiować. "Pamiętam - pisał - że siedziałem po nocach i wgłębiałem się wprost ze wzruszeniem, jak to młody entuzjasta robi, Tedy czasem ma o sobie za duże mniemanie. Zacząłem uczyć się różnych partii matematyki poza programem szkolnym. Pamiętam, że poznałem w ten sposób później nieco, ale przed maturą, wyznaczniki i inne jeszcze działy".
Duże postępy Edward Stamm poczynił w rysunkach. Prócz lekcji szkolnych brał prywatne, gdzie studiował malarstwo z natury w różnej postaci. Zamiłowanie do malarstwa towarzyszyło mu przez całe życie.
Z zamiłowaniem uprawiał także grę na skrzypcach, po dwóch latach nauki prywatnej osiągnął duże postępy i grywał klasyczne tria.
W tarnowskim gimnazjum spotkał się Stamm z kolegami: Stefanem Jaraczem (aktor i współtwórca nowoczesnej sztuki aktorskiej), Marianem Kukielem (1885 - 1973 generałem, prof. historii wojskowości, od 1930 do wojny dyr. Muz. Czartor. min. Obrony w Rządzie Lond.) i Karolem Sobelsonem (faktycznie Karolem Berngardovich Radkiem - komunistą żydowskiego pochodzenia, który studiował na UJ i w Bernie, działał w Partii Komunist Niemiec i Rosji, zmarł w obozie w Rosji w 1939 roku) Wspólnie z nimi zorganizował koło kształceniowe uczniów a później młodzieżową organizację "Promienistych". Stefan Jaracz został usunięty z gimnazjum za przynależność do tej organizacji organizacji oraz za wygłoszenie buntowniczego przemówienia nad grobem kolegi. Gimnazjum ukończył w Bochni.
W 1902 roku 16-letni Edward Stamm po ukończeniu klasy VI gimnazjum opuszcza Tarnów i przenosi się do Krakowa, gdzie 26 września 1905 roku (19 lat) zdaje w III Liceum, jako eksternista, egzamin maturalny zdumiewając egzaminatorów rozległością wiedzy z zakresu psychologii, filozofii i matematyki. Z takim przygotowaniem i zasobem wiedzy wkroczył do wyższej uczelni.
Krótko przed ukończeniem dyplomu ogłosił drukiem w Warszawskim Przeglądzie Filozoficznym rozprawę pt. "O apriorycznosci matematyki".
U schyłku życia wspominał ją autor: "Dziś upłynęło od tego czasu lat 30, prac moich są dziesiątki, ale ta jest najmilsza".
W październiku 1909 roku wrócił Stamm do Krakowa. Zaczął rozglądać się za pracą nauczycielską, ale nie było to łatwe. Pracował na razie dorywczo. Współpracował ze środowiskiem naukowym przyrodników: Michałem Siedleckim, Tadeuszem Grabowskim, Władysławem Kulczyńskim jako tłumacz rozpraw naukowych na język niemiecki, rysował prof. Wierzejskiemu z Uniwersytetu owady przez mikroskop dla celów wykładowych.
W dniu 18.IV.1910 r. Stamm zawarł w Krakowie związek małżeński z Heleną Żmigrodzką.
W końcu sierpnia 1911 roku otrzymał wreszcie propozycję objęcia posady nauczyciela matematyki w prywatnym gimnazjum w Surochowie koło Jarosławia. Tam to właśnie dwudziestopięcioletni wychowanek Uniwersytetu Wiedeńskiego będzie stawiał pierwsze kroki w samodzielnej pracy naukowej
Pisał sporo, zarówno w zakresie matematyki jak i filozofii, prace jego były drukowane w czasopismach polskich i niemieckich. Na drugim, konkursie Redakcji "Przeglądu Filozoficznego" otrzymał drugą nagrodę za rozprawę "Przyczynowosć a stosunek funkcjonalny".
W 1911 roku wygłosił na XI Zjeździe Lekarzy i Przyrodników Polskich referat "Genetyczne ujęcie logiki"
Nawiązuje również pierwsze cenne kontakty z polskim środowiskiem filozofów. Odwiedza Warszawę, gdzie wśród innych poznaje wydawcę "Przeglądu Filozoficznego" Władysławę Weryhę, który wywarł na nim ogromny wpływ. Aktywne członkostwo w Polskim Towarzystwie Filozoficznym we Lwowie, gdzie go przyjęto jeszcze w 1911 roku, podziałało także twórczo na Stamma, a udział w Zjeździe tegoż Towarzystwa, mającym miejsce w 1912 roku, pozwolił na bliższe poznanie tamtejszego środowiska naukowego na czele z prof. Kazimierzem Twardowskim.
Mimo, iż Edward Stamm był zaledwie prowincjonalnym nauczycielem, w okresie lat od 1909 do 1914 włącznie można odnotować dużą aktywność wydawniczą, w sferze: epistemologii, logiki, filozofii, matematyki i etyki.
Na szczegó1ną uwagę ludzi nauki zwróciły problemy zasady, tożsamości w logice oraz algebra logiki ze względu na trafność sadów i dużą znajomość przedmiotu.
Wybuch pierwszej wojny światowej przerwał tę pierwszą pracę zawodową Stamma i zamknął pierwszy okres aktywności naukowej. Trzeba było opuścić Surochów, leżący zbyt blisko frontu. Stammowie przenieśli się najpierw do Nowego Sącza, a stamtąd do Wiednia dokąd już, zjechali inni uchodźcy ze wschodniej Małopolski, a między innymi filozofowie lwowscy. Tam też młody adept filozofii odnowił swoją znajomość z prof. K. Twardowskim.
Po wojnie powrócił do kraju i służył w stopniu kapitana jako komendant stacji radiotelegraficznej w Krakowie aż do zwolnienia w dniu 8 października 1921 roku.
Po demobilizacji Edward Stamm nie mogąc otrzymać zatrudnienia w placówkach naukowych - było już, za późno, odpowiednie placówki .zostały obsadzone - wraca do zawodu nauczycielskiego.
Zostaje 14 stycznia 1922 roku mianowany dyrektorem Państwowego Gimnazjum im. Krasińskiego w Ciechanowie, w województwie warszawskim.
Jest nadal aktywnym w pracy naukowej, nawiązuje z powrotem przerwane wojną kontakty, będąc jeszcze w wojsku zostaje przyjęty w 1919 roku do nowopowstałego w Warszawie Polskiego Towarzystwa Matematycznego.
W 1922 roku staje się także członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, co daje mu możliwość łatwiejszego publikowania swoich prac. Ukazują się wówczas dalsze jego rozprawy z dziedziny filozofii, matematyki, logiki, etyki. Najbardziej znana z nich była "Algebra logiki" (Lubowidz 1927), w której autor dokonał próby syntezy tego zagadnienia.
Można ją dziś traktować jako wstęp lub nawiązanie do dyscypliny współczesnej objętej mianem cybernetyki. Czeka na swoją naukową analizę i swojego historyka. Stamm rozważał ten problem w licznych pracach poczynając od 1911 r. od rozprawki: "Metoda nieoznaczonych spółczynników w algebrze logiki i jej zastosowanie do rozszerzenia pierwotnego zakresu".
Także logika ogólna stała się przedmiotem wnikliwych jego studiów. Badał problemy z zakresu logiki z różnych punktów widzenia i dążył do ujęcia genetycznego dopuszczając możliwość stworzenia w tym zakresie nowego systemu logicznego. Syntezą Jego rozważań, które publikował poczynając od 1911 roku, była praca Stamma wydana w roku 1933 poświęcona 70-tej rocznicy urodzin, i już pośmiertnie, profesorowi Józefowi Peano, twórcy włoskiej szkoły logiki symbolicznej.
Jeśli dodamy do omówionej wyżej gałęzi wiedzy liczne prace z zakresu matematyki, etyki, radiotelegrafii - to otrzymamy pełny obraz uczonego, całkowicie i niepodzielnie zaangażowanego w badaniach naukowych, który musiał czas na nie wykroić ze swoich codziennych zajęć zawodowych prowincjonalnego nauczyciela gimnazjalnego, a środki finansowe - z budżetu rodzinnego.
Ze swoją pracą pedagogiczną Stamm wiązał także pracę społeczną. Brał aktywny udział w szkolnych kołach młodzieżowych, pisał artykuły, wygłaszał odczyty, nie odmawiał dodatkowej pomocy swym uczniom. Nie miał łatwego życia. Obarczony liczną rodziną, był często uwikłany w kłopoty materialne, niepowodzenia w pracy zawodowej. Liczne przerwy w zatrudnieniu stałym utrudniały mu wielce rozwinięcie pełnych możliwości twórczych. Dłużej w Strzyżowie n/Wisłokiem wykładając w tamtejszym Gimnazjum Koedukacyjnym w latach szkolnych 1929-1934 i w Wieliczce w prywatnym gimnazjum od 1935/36 roku szkolnego do wojny.
Miał przyjaciół i wrogów. Jego erudycja i pozycja człowieka nauki zjednywały mu uznanie i nakazywały szacunek. Powodowały także zawiści. Postawa osobista i zalety charakteru człowieka uczynnego, kierującego się normami etycznymi w postępowaniu codziennym, prostota w obcowaniu z ludźmi i wybitne zdolności pedagogiczne - przyciągały do niego ludzi, szczególnie młodzież.
Według relacji mu współczesnych z początku lat trzydziestych, był człowiekiem o dużej fantazji i polocie, zawsze pełen inwencji i pomysłowości, kochał piękno, podziwiał przyrodę i w jej otoczeniu szukał odpoczynku. Malarstwo było jedną z jego pasji, kopiował namiętnie Böcklina, rysował często i miał własne koncepcje na temat plastyki i architektury.
Kochał również muzykę, grał dobrze na skrzypcach, występował często w kościele w Ciechanowie podczas nabożeństw a trudne do wykonania Kaprysy Paganiniego rozbrzmiewały wielokrotnie w Jego domu.
Grał doskonale w bridge'a a także w szachy, rozgrywając partie z kilkoma partnerami równocześnie, zapowiadając każdemu na którym polu dostanie mata i słowa dotrzymywał
Nie przywiązywał wagi do spraw materialnych, nie znał się na wartości pieniądza, bezkrytycznie wierzył ludziom, nie znał uczucia podejrzliwości. Dlatego tez stale wpadał w kłopoty finansowe, wspaniałomyślnie podejmował zobowiązania materialne na rzecz osób trzecich lub na rzecz szkoły. Konsekwencje takich czynów były nieraz dotkliwe. Był wyrozumiały, szanował ludzi i starał się być sprawiedliwym we własnym postępowaniu, zachowywał się w otoczeniu tak, by się nie wyróżniać i nie onieśmielać. Miał dobrą znajomość wielu dyscyplin naukowych, pracował często do późnej nocy, a mimo to był punktualny na lekcjach. Patrzył w przyszłość, przewidywał wypadki.
Był człowiekiem rodzinnym, uwielbiał swoją żonę i bardzo kochał dzieci.
Jako pedagog był ceniony i szanowany, przez wielu uczniów uwielbiany; wykład miał jasny i zwięzły, kiedy Stamm prowadził lekcję to nawet najwięksi wagarowicze w klasie stawiali się w komplecie i słuchali uważnie mimo, że nie zawsze wszystko rozumieli. Na jego lekcjach panowała zawsze cisza, choć nie podnosił głosu i nikogo nie karał. Rzadki wypadek w historii szkoły, ale spośród wszystkich nauczycieli w gimnazjach, w których uczył, on jedynie nie miał przezwiska. Brakło uczniom na to odwagi, powszechny szacunek nie dopuszczał myśli satyrycznej co by przylgnęło mimo, iż wygląd zewnętrzny, często zaniedbany strój, dawały ku temu powody.
Poczynając od roku 1927 Stamm poświęca wiele uwagi historii nauki i techniki. Zostaje zaproszony przez redakcję czasopisma poświęconego historii nauki "Archivio di Storia della Scienza" wydawanego w Rzymie przez Institute Nazionale di Storia delia Scienza, obok prof. Tadeusza Wiśniewskiego z Warszawy, do grona swych redaktorów zagranicznych. Było to niewątpliwie wyróżnienie dla młodego naukowca pracującego w warunkach szczególnych, poza ośrodkami naukowymi.
Był człowiekiem rodzinnym, uwielbiał swoją żonę i bardzo kochał dzieci.
Jako pedagog był ceniony i szanowany, przez wielu uczniów uwielbiany; wykład miał jasny i zwięzły, kiedy Stamm prowadził lekcję to nawet najwięksi wagarowicze w klasie stawiali się w komplecie i słuchali uważnie mimo, że nie zawsze wszystko rozumieli. Na jego lekcjach panowała zawsze cisza, choć nie podnosił głosu i nikogo nie karał. Rzadki wypadek w historii szkoły, ale spośród wszystkich nauczycieli w gimnazjach, w których uczył, on jedynie nie miał przezwiska. Brakło uczniom na to odwagi, powszechny szacunek nie dopuszczał myśli satyrycznej co by przylgnęło mimo, iż wygląd zewnętrzny, często zaniedbany strój, dawały ku temu powody.
Poczynając od roku 1927 Stamm poświęca wiele uwagi historii nauki i techniki. Zostaje zaproszony przez redakcję czasopisma poświęconego historii nauki "Archivio di Storia della Scienza" wydawanego w Rzymie przez Institute Nazionale di Storia delia Scienza, obok prof. Tadeusza Wiśniewskiego z Warszawy, do grona swych redaktorów zagranicznych. Było to niewątpliwie wyróżnienie dla młodego naukowca pracującego w warunkach szczególnych, poza ośrodkami naukowymi.
Radość z pozyskania dla polskiego środowiska naukowego nowego kandydata na historyka nauki była niewątpliwie uzasadniona. Nowa dyscyplina, dopiero rozwijająca się, nie znajdywała jeszcze wielu zwolenników, tym bardziej piszących.
Prof. S. Dickstein daje temu wyraz w dalszej części cytowanego listu do Stamma: "Gdy we Włoszech, Niemczech i Stanach Zjednoczonych żywo rozwija się ruch w dziedzinie badań nad historią wiedzy, u nas niestety panuje cisza i obojętność. Istniejąca przy Towarzystwie Naukowym Warszawskim Komisja Historii Nauki i Filozofii jest prawie bezczynna, nie z powodu braku materiałów do pracy, lecz głównie z powodu małego zainteresowania członków. Nawet projekt prac przygotowawczych do "Biografii narodowej polskiej" na wzór takich biografii, jak niemiecka, belgijska, angielska itp. nie zdoła poruszyć umysłów. Prawda, że i brak funduszów stanowi niemałą przeszkodę, bo uniemożliwia ogłaszanie drukiem prac dawniejszych do druku gotowych".
Prof. S. Dickstein śledził więc uważnie już od lat kilku rozwój naukowy Stamma. Popierał go moralnie i materialnie zamieszczając rozprawy młodego naukowca w redagowanych przez siebie "Wiadomościach Matematycznych". Należy w tym miejscu dodać, że poparcie powszechnie cenionego i poważanego prof. S. Dicksteina, którego autorytet naukowy i osobisty w kraju i za granicą był znaczny, trzeba zaliczyć także w poczet dowodów zaufania i uznania osiągnięć naukowych Stamma.
W 1927 roku Stamm zostaje także członkiem Academia pro Interlingua, z której organem oficjalnym, miesięcznikiem "Schola et Vita" wychodzącym w Mediolanie, współpracował już wcześniej.
Z międzynarodowym językiem ludzi nauki interlingua czyli latino sine flexione zetknął się Stamm dość wcześnie. Korespondencję z twórcą te go Języka prof. Giuseppe Peano z Turynu nawiązał już w 1921 roku, zaraz po przyjeździe do Ciechanowa. Odtąd datuje się trwała przyjaźń między tymi dwoma uczonymi, wyrażająca się w sysntetycznej korespondencji aż do śmierci Peana.
Stamm, który dobrą znajomość łaciny wyniósł z gimnazjum i pogłębiał ją z czasem podczas studiów wyższych oraz w trakcie samodzielnej pracy naukowej, opanował gruntownie język interlingua i swobodnie nim się posługiwał. Już w 1923 roku napisał w tym języku na zamówienie G. Peana rozprawę pt. "Praesente et futuro de Matematica" opublikowaną w numerze z roku 1926 periodyka "Academia pro Interlingua", który ukazał się w Turynie. Stał się wkrótce wielkim entuzjastą interlingua, popularyzował go powszechnie szczególnie wśród młodzieży. W gimnazjum w Strzyżowie n/Wisłokiem w roku szkolnym 1929/30 założył nawet Koło Interlingua.
Uprawianie języka interlingua przez polski świat naukowy miało swoje znaczenie międzynarodowe, dawało bowiem jeszcze jedną trybunę do wygłaszania własnych poglądów i koncepcji naukowych w publikacjach Academii pro Interlingua, zrzeszającej wielu naukowców z różnych krajów. Toteż oprócz Stamma na liście członków tej Academii znajdujemy już w 1932 roku prof. Tadeusza Banachiewicza i prof. Władysława M. Kozłowskiego z Warszawy oraz prof. Samuela Dicksteina, prof. Wiesława Jezierskiego z Krakowa.
W 1928 roku listem z dnia 19 lutego prof. Aldo Mieli, włoski historyk nauki, w wyniku poprzedniej korespondencji ż roku ubiegłego w imieniu redakcji wychodzącego w Rzymie czasopisma "Archeion", będącego międzynarodowym przeglądem historii nauki i reprezentującego Comite Internatiónal d'Historie des Sciences w Paryżu zaprosił dra Stanma do współpracy. Zaproponował redagowanie materiałów dotyczących rozwoju historii nauki w Polsce. To był dalszy międzynarodowy sukces Edwarda-Stamma ugruntowujący jego pozycję w świecie naukowym, jako historyka nauki posiadającego ciągłe prace badawcze. Sukces tym bardziej cenny, wykraczający poza osiągnięcia personalne, bowiem fakt stałego udziału przedstawiciela polskiej nauki w pracach Międzynarodowego Komitetu Historii Nauki, obecnie już z siedzibą w Paryżu, miał swoją wymowę i stawiał polskie środowisko historyków nauki, aczkolwiek szczupłe, na równi z reprezentacjami innych grup narodowych. Uznanie to akcentowal sam prof. Aldo Mieli, jako sekretarz dożywotni Komitetu, który w liście z dnia 6 lutego 1936 roku, dziękował Stammowi za współpracę (między innymi za artykuł o Janie Brożku) proponował mu także uczestnictwo w Kongresie Historyków Nauki w Bukareszcie.
W latach trzydziestych Stamm zostaje także współpracownikiem kwartalnika "Isis*' poświęconego sprawom historii nauki. Kwartalnik ten jest organem Międzynarodowej Akademii Historii Nauki, wychodzi jednocześnie w Cambridge (USA) i Bruges (Belgia) pod redakcją amerykańskiego historyka nauki prof. Georga'a Sartona.
Stamm publikuje w nim w 1936 swój elaborat pt. "Tractatus de Continuo von Thomas Bradwardina, eine Handschrift aus dem XIV Jahrhundert" december, vol. XXVI (l).
W Polsce, z chwilą założenia w Warszawie 3 czerwca 1933 roku przez prof. S. Dicksteina (który był w tym czasie wiceprezesem Międzynarodowej Akademii Historii Nauk Ścisłych) Polskiej Grupy współpracującej z Komitetem Międzynarodowej Akademii; Historii Nauk - dr Edward Stamm wszedł od razu do składu jej 11 - tu członków. Prof. S. Dickstein zabiegał już w 1931 roku o utworzenie polskiej narodowej grupy historii nauk w związku z przygotowywanym kongresem historii nauk w ramach organizowanego w Warszawie na rok 1933 Międzynarodowego Kongresu Historycznego. Wiązał swoje nadzieje z osobą Stamma, bowiem pisał: "Przesyłam kochanemu Panu komunikat nasz w sprawie sekcji historii nauk i zapraszam Go do współdziałania".
Prof. S. Dickstein ubolewał ciągle nad nikłym stanem prac polskich w dziedzinie historii nauki i jeszcze 18 lipca 1930 roku, w związku z pracą Stamma nad traktatem Bradwardiny, pisał do niego do Strzyżowa n/Wisłokiem następująco: "Bardzo zachęcam Pana do wykończenia tej rozprawy, tak mało wychodzi u nas prac poświęconych historii nauk ścisłych. Bardzo zależy mi na tym, aby nastąpiło u nas ożywienie w tej dziedzinie".
Dr Edward Stamm bierze udział w międzynarodowych kongresach poświęconych zagadnieniom historii nauki i techniki, bądź osobiście, bądź zgłaszając: komunikaty naukowe. Oto na VII Międzynarodowy Kongres Nauk Historycznych odbywający się w 1933 roku w Warszawie zgłasza referat O geometrii Kopernika (nadzieje prof. S. Dicksteina, że Stamm zgłosi również rozprawę o Tractatus de contiriuo Bradwardiny nie ziściły się chyba z przyczyn regulaminowych, według których można było zgłosić tylko l. Referat.
Na II Kongres Matematyków Krajów Słowiańskich odbywający się w Pradze w 1934 roku Edward Stamm zgłasza komunikat o pracach matematycznych i kartograficznych Józefa Naronowicza-Narońskiego z XVII stulecia.
Na III Polskim Zjeździe Filozoficznym w Krakowie odbywającym się 24-27 września 1936 roku w Sekcji Historii Filozofii przedstawia w dniu124 września wynik badań nad rękopisem Tractatus de continuo Thomasa Bradwardiny, a w Sekcji teorii poznania i ontologii w dniu 25 września referat pt. Granice poznania według współczesnych badań matematyczno-przyrodniczych.
Na 4 Kongres Historyków Nauk Ścisłych, zorganizowany przez Międzynarodową Akademię Historii Nauk Ścisłych i zwołany do Pragi na 22-27 września 1937 roku, zgłasza komunikat na temat trygonometrii Bianchiniego, Regiomontana i Kopernika.
W uznaniu zasług w dziedzinie historii i techniki Komisja Historii Medycyny i Nauk Matematyczno-Przyrodniczych Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie nadała mu w marcu 1928 roku tytuł Współpracownika Komisji Historii Medycyny i Nauk Matematyczno-Przyrodniczych PAU.
Uchwała rzeczonej Komisji, zatwierdzona przez Wydział III i IV Polskiej Akademii Umiejętności, posiadała swoją wymowę nie tylko w sensie ukoronowania działalności naukowej Stamma w zakresie historii i techniki, pracującego poza ośrodkami naukowymi w niedużych miastach powiatowych, lecz było także zaakcentowaniem faktu istnienia w Polsce aktywnych badań w zakresie historii nauki i techniki, szczególnie cennych wobec istniejącej w tej dyscyplinie wiedzy nie małej obojętności i niskiego stanu zainteresowania w środowisku polskich pracowników nauki, co dobitnie dokumentowała korespondencja prof. S. Dicksteina ze Stammem, a specjalnie list z dnia 20 października 1935 roku.
W tym samym czasie w Europie i w Stanach Zjednoczonych można było zaobserwować nasilenie badań w dziedzinie historii nauki i techniki, co uwidoczniło się w działalności stowarzyszeń naukowych, czasopismach poświęconych tej dyscyplinie, wielu publikacjach, kongresach.
A tymczasem u nas w kraju prof. S. Dickstein, duchowy i faktyczny przywódca polskich historyków nauki i techniki, utyskiwał nadal na słabe wyniki prac w tej dziedzinie. Jeszcze raz w liście z dnia 7 lutego 1936 roku adresowanym do Stamma, z goryczą przypominał: "Z przyjemnością przekonywam się, że pracuje Pan bardzo intensywnie, i że wyniki Pańskiej pracy przynoszą owoce, zwłaszcza w dziedzinie historii nauk, która musi zdobywać sobie uznanie w Polsce".
Duże zainteresowanie sprawami historii nauki i techniki za granicą pozwalało Stammowi nawiązać dość ożywioną korespondencję z:
-
prof. Giuseppe Peano,
-
prof. Aldo Mieli,
-
prof. Ugo Cassino, redaktorem pisma "Schola et Vita";
-
prof. Dmitrijem Morduchaj - Bołtowskim, radzieckim historykiem matematyki;
-
Quido Vetterem, czeskim matematykiem i historykiem nauki;
-
George Sartonem - amerykańskim historykiem nauki;
-
wydawcami amerykańskimi - Harrison Thomsonem w imieniu Progress of Mediaeval Studies w USA i Kanadzie z Uniwersytetu w Colorado,
-
Alonzo Churchem w imieniu The Jurnal of Symbolic z Princeton
-
angielskich (W. Pagela z Cambridge) interesujących się pracami Stamma dotyczącymi historii nauki i techniki, szczególnie zaś opracowaniem rękopisu Bradwardiny Tractus de continuo i studium nad historią matematyki XVII wieku w Polsce.
Obraz twórczej sylwetki dra Edwarda Stamma i jego drogi życiowej w służbie nauki byłby niepełny, gdyby nie poruszyć tak istotnych w jego warunkach pracy spraw materialnych. Fakt jego stałych trudności i kłopotów finansowych, z którymi borykał się bez przerwy, opisują jego byli koledzy gimnazjalni i uczniowie, mówią o tym także członkowie rodziny. Nie przywiązywał wagi do spraw natury finansowej i w tej materii był wielce naiwny, było wiadomo powszechnie. Prowadzenie domu leżało całkowicie w gestii żony Heleny.
W życiu Stamma lekceważenie przez niego wartości pieniądza i fakt obiektywny braku dostatecznych środków materialnych, ważyło wielce na jego możliwościach twórczych, hamowało wybitnie jego rozmach pisarski.
Niepospolity umysł twórczy Stamma nie mógł ułożyć się w warunkach pracy nauczyciela gimnazjum na dalekiej prowincji, odciętego od ośrodków myśli naukowej, skazanego na prowadzenie codziennych lekcji w kilku przedmiotach (propedeutyka filozofii, matematyka, fizyka, logika, etyka, chemia), które zresztą, jak podkreślają wszyscy świadkowie jego życia, (wypełniał sumiennie i punktualnie mimo, że często noce poświęcał na pracę naukową. Skazany na brak niezbędnej literatury, biblioteki na miarę swoich potrzeb, koniecznych kontaktów naukowych - dokonywał dużych wysiłków opracowując w postaci ciągłej, co roku, coraz to nowe tematy, w swym wyrazie nowoczesne, do dziś aktualne i pożyteczne, w latach jego działalności naukowej i pedagogicznej może nie zawsze rozumiane. Trudności materialne przysparzały sporo kłopotów życiowych, były też źródłem jego ciągłych wędrówek w poszukiwaniu pracy, nieraz z jednego końca kraju na drugi. Zaczęło się od Ciechanowa, skąd musiał odejść za nieumiejętność gospodarowania funduszami szkolnymi.
Już w Przeworsku w 1928 roku zakupił dla Gimnazjum wyposażenie gabinetu fizycznego. Celowości zakupu ojcowie miasta nie uznali. Stamm wziął wobec tego koszty na siebie, zobowiązując się je spłacać ratami (była to kwota w granicach 20 000 zł równająca się co najmniej kilkuletniej pensji nauczyciela). W wyniku konfliktu z władzami musiał miasto opuścić. Wyjeżdżając do Strzyżowa n/Wisłokiem pozostawił gabinet szkole ku pożytkowi uczniów. Fakt ten, po Ciechanowie, był drugim ciosem dla rodziny.
Brak pieniędzy stawał Stammowi na przeszkodzie w braniu udziału w kongresach i konferencjach naukowych. Dodając do tych przeszkód, natury finansowej, także trudności w uzyskiwaniu zwolnień z zajęć szkolnych, co powodowało konflikty z władzami szkolnymi, możemy łatwo wyobrazić sobie te wszystkie ciernie na drodze naukowej Edwarda Stamma.
Rozumiał to doskonałe prof. S. Dickstein, co można wnioskować na podstawie choćby jego listów. Ich uważna lektura pozwala wiele spraw zrozumieć. Prof. S. Dickstein wierzył w uzdolnienia Stamma, toteż zabiegał o zasiłki i subwencje na jego prace naukowe, pomagał także w znalezieniu pracy zarobkowej, na przykład w Gimnazjum w Wieliczce.
Stamm nie wziął udziału w VII Międzynarodowym Kongresie Nauk Historycznych w Warszawie w 1933 roku, tak ważnym dla niego z uwagi na możliwość zaprezentowania swojego dorobku i ze względu na okazję do nawiązania kontaktów naukowych r z badaniami zagranicznymi, którym była dobrze znana jego działalność naukowa.
Prof. S. Dickstein swój żal wyraził w liście po Kongresie, następującymi słowami: "Niezmiernie żałowałem, że nie mogłem powitać Pana na Kongresie. Referat Pański byłby niezawodnie pobudził uczestników Sekcji do dyskusji. Pomiędzy uczestnikami byli historycy matematyki: Boito, Cotto, Vera, Vogel. Nie mniej żałowaliśmy, że nie widzieliśmy Pana na naradzie, jaką odbyli zwolennicy języka latina sine flexione.
Prof. S. Dickstein nie zrażony trudnościami we włączeniu się Stamma do wspólnych prac z historii nauki i techniki i udziału w naradach i konferencjach naukowych, proponował mu ciągle współpracę czy to w ramach Grupy Polskiej Międzynarodowej Akademii Nauk czy na płaszczyźnie prac konkretnych. Tyczyło się to szczególnie prac przygotowawczych do obchodu 400 rocznicy zgonu Kopernika.
Prace dr Edwarda Stamma w dziedzinie historii nauki i techniki, zgodnie z jego głównymi zainteresowaniami, prowadzone były w. kilku kierunkach. W zakresie historii i matematyki to - Geometria Kopernika.
Według Stamma, Mikołaj Kopernik nie był matematykiem w tym znaczeniu, by badanie praw matematyki było dla niego ostatecznym celem, lecz uważał ją za naukę pomocniczą w badaniach z zakresu astronomii, która pozwoliła mu udowodnić słuszność systemu heliocentrycznego. Dlatego prace Kopernika z zakresu matematyki ograniczają się do trygonometrii.
Stamm stwierdza dalej, że wpływ tych prac widoczny jest w kierunku badań Rhetika de Grzegorza Hartmanna a pośrednio i jego ucznia W. Ottona, następnie J. Nepera, F. Viet'a. Posługiwali się oni kopernikańską metodą dowodzenia w trygonometrii sferycznej, polegającą na sprawdzaniu związków między bokami i kątami trójkąta sferycznego do związków takich w trójkątach płaskich. Metoda ta przetrwała i była powszechną jeszcze w latach trzydziestych.
Stamm zauważa że najdonioślejsze znaczenie posiadają tablice siecznych, które Kopernik wyrachował na egzemplarzu Regiomontana (Johanna Mullera 1436-1476): Tabulae directionum profectionumque.
Druga praca z historii matematyki to - "Z historii matematyki XVII wieku wPolsce" w której Stamm. daje przegląd prac polskich matematyków XVII stulecia cytując J. Brożka, S. Pudłowskiego, M. Głoskowskiego, J. Tońskiego, A. Kochańskiego i S. Solskiego, prac w zakresie geometrii praktycznej S .Grzepskiego, J. Stegmana, J. Tońskiego, M. Głoskowskiego, J. Naronowicz-Narońskiego, S. Solskiego.
Stamm zajmuje się specjalnie zmarłym w 1678 roku Józefem Naronowicz-Narońskim, który od około 1655 do 1659 roku napisał w języku polskim trzy tomy pism matematycznych, które zawierały arytmetykę, geometrię, trygonometrię płaską, geometrię praktyczną, perspektywę i architekturę, fortyfikacje wojenne.
Stamm zapoznał się ze wszystkimi jego niewydanymi rękopisami matematycznymi. Uważał, że do publikacji nadaje się jedynie rękopis o pomiarze włócznej dotyczący niższego miernictwa.
Wydane przez Narońskiego: podręcznik arytmetyki w 17 rozdziałach, po bliższej analizie zdaniem Stamma można, uznać za pierwszy poważny traktat w języku polskim dorównujący poziomem wiedzy ówczesnym traktatom zagranicznym.
Geometria Naronowicz-Narońskiego jest drugą po polsku (po Grzepskim) napisaną geometrią elementarną, a trygonometria - pierwszą po polsku napisaną trygonometrią. Naronowicz-Naroński stał się w Polsce pierwszym encyklopedystą w dziedzinie matematyki.
Naronowicz-Naroński jest też pierwszym autorem perspektywy opracowanej w języku polskim. Właściwie mówiąc - dodaje Stamm - tłumaczem perspektywy Maroloisa. Naronowicz-Naroński wykonał także pomiary Prus stanowiące podwaliny map późniejszych, co postawił go w szeregu najznakomitszych kartografów polskich XVII w.
Prócz prac Naronowicz-Narońskiego, Stamm przeanalizował w omawianej pracy także pisma matematyczne innych XVIII-wiecznych matematyków, jak Krzysztofa Mieroszewskiego, Franciszka Zajerskiego Stanisława Pudłowskiego.
W tejże samej cytownej pracy Z historii matemtyki XVII wieku w Polsce opisuje Stamm także: podróż Jana Brożka do Warmii i Prus podjętą w 1618 roku w poszukiwaniu rękopisów i listów Mikołaja Kopernika.
Temat pracy Stamma o matematykach polskich w XVII wieku został zaakceptowany przez Polską Grupę Międzynarodowej Akademii Historii Nauk, toteż jeszcze przed opublikowaniem w Polsce jego referat o Naronowicz-Narońskim, jako o matematyku i kartografie polskim XVII stulecia, został zgłoszony z ramienia polskiej delegacji na II Kongresie Matematyków Krajów Słowiańskich w Pradze w 1934 roku.
Prof. S. Dickstein pisał 18 marca 1934 roku do autora, że "przygotowana przez Pana książka wzbogaci nasze dotychczasowe wiadomości o stanie nauk w Polsce XVII wieku nadmieniać nie potrzeba. Toteż ogłoszenie jej drukiem jest wielce pożądane".
Osobie Jana Brożka (1585-1652) poświęcił Stamm oddzielną monografię. Był to, jak wiemy, wybitny polski matematyk, astronom i pisarz, profesor i rektor Akademii Krakowskiej, autor podręcznika "Arithmetica integrorum". Stamm uważał go za pierwszego historyka nauki w Polsce, jednak swej monografii .o nim nie zdążył opublikować, znajduje się do dziś w rękopisie. Ogłosił jedynie w języku niemieckim rozprawę poświęconą Brożkowi pt. Johannes Broscius (1585-1652) zamieszczoną w 1936 roku w cytowanym już czasopiśmie "Ąrcheion": (Roma). Wystąpił także na zaproszenie Oddziału Krakowskiego Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. M. Kopernika w dniu 19 listopada w Krakowie 1935 roku z odczytem pt. Jan Brożek na tle epoki połączonym z obchodem 350-lecla urodzin tego wybitnego uczonego.
W dwóch innych rozprawach poruszył Stanom zagadnienie geometrii euklidesowej w ograniczonej przestrzeni ("Geometria euklideo in spatio limitate) oraz przestrzeni wzrokowej i geometrii euklidesowej (Der visuelle Raum und euklidische Geometrie) publikując je w 1931 roku w tomie XXXIII "Wiadomości Matematycznych''.
W rozprawie Cribro de Eratosthenes Stamm zaproponował uzupełnienie do teorii elementarnej liczb pierwszych Eratostenesa z Cyrony, matematyka l filozofa greckiego (ok. 275-ok. 194 pne), publikując swój pogląd krytyczny w tomie XXIX "Wiadomości Matematycznych" za 1925 - 1926 rok.
Z zakresu historii filozofii na plan pierwszy w pracach Stamma wysuwa się niewątpliwie opracowanie i ogłoszenie drukiem 1936 roku nieznanego dotychczas rękopisu z XIV wieku szkockiego uczonego Thomasa Bradwardiny pt. ,Tractatus de continuo. Odnalazł go w 1927 roku w bibliotece miejskiej w Toruniu i po wielu latach poszukiwań, badań, analizy z rękopisem erfurckim, w którego sprawdzeniu pomagał mu wybitnie Aleksander Birkenmajer w imieniu Biblioteki Jagiellońskiej, ustalił jego autorstwo.
Stamm wysunął twierdzenie, że Bradwardina uzupełnił badania Arystotelesa popierając je bardzo licznymi przykładami ze wszystkich nauk matematycznych, przyrodniczych i humanistycznych. Badania Bradwardiny - dodawał - wiążą się nawet ze współczesnymi badaniami nad nieskończonością i ciągłością. Uważał go poza tym za prekursora w wiekach średnich w dziedzinie matematyki i filozofii.
Swoją analizę rękopisu Bradwardiny, podobnie jak i prace poprzednie, ogłosił w kilku językach w pismach naukowych w latach 1935-1937."
Ważną była szczególnie publikacja w czasopiśmie "Isis" w 1936 roku pt. "Traktatus de continuo von Thomas Bradwardina, eine Handschrift aus dem XIV Jahrhundert" z uwagi na zasięg tego periodyka w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Odnalezienie i opracowanie rękopisu Bradwardiny, które przeciągnęło się, jak łatwo obliczyć, na kilka lat z uwagi na warunki pracy Stamma, o których była mowa wyżej, wzbudziło duże zainteresowanie w świecie naukowym, równające się rewelacji. Dlatego też prof. S. Dickstein listem z dnia 21 kwietnia 1931 roku naglił autora o prezentację wyników swoich badań, proponując następnie w dniu 10 marca 1935 roku forum Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, co wreszcie miało miejsce na posiedzeniu Wydziału III który uchwalił referat drukować w swoich "Sprawozdaniach". Śmiałe wnioski wysunięte przez Stamma zjednały mu spory rozgłos za granicą, czego dowodem były propozycje druku, korespondencję na ten temat już zacytowałem.
Stamm przygotował obszerne studium na temat rękopisu Bradwardiny, ale już tej pracy nie skończył. Wojna stanęła na przeszkodzie.
Do badań z historii flozofii należy dodać także wczesną rozprawę Stamma pt. Characteristica geometrica Leibniza i jej znaczenie w matematyce ("Wiadomości Matematyczne" za 1913 r. t. XVII), w której przeanalizował on matematyczny sposób myślenia znakomitego niemieckiego filozofa i matematyka przełomu XVII i XVIII wieku.
Z zakresu historii logiki. Stamm pozostawił szczególnie cenne prace z dziedziny logiki symbolicznej Guiseppe Peana (1858-1932) znakomitego włoskiego matematyka i logika, profesora analizy wyższej .uniwersytetu w Turynie, którego działalność naukowa inspirowała powstanie tak zwanej włoskiej szkoły matematycznej, z którym, jak wiemy, nasz uczony pozostawał w stałym kontakcie korespondencyjnym poczynając od 1921 roku.
W recenzji zamieszczonej w "Wiadomościach Matematycznych" za 1913,r., t. XVII) książki włoskiego uczonego Alessandro Padova na temat logiki dedukcyjnej w jej ostatniej fazie rozwoju, daje Stamm, według opinii współczesnych, najlepszy w dotychczasowej literaturze wykład logiki symbolicznej Guiseppe Peana. Z okazji obchodzonej na całym świecie rocznicy 70-tych urodzin G. Peany, Stamm opublikował także studium na temat jego logiki matematycznej, wyznaczając jej miejsce w nauce i wskazując na jej znaczenie (Józef Peano Warszawa 1933).
Z ogólnych zagadnień wiążących się z historią nauki i techniki należy wymienić przede wszystkim, aktualne do dziś, opracowanie miar długości i powierzchni w dawnej Polsce, opublikowane przez Stamma w latach 1935-1938.
Analizując pierwotne jednostki miernicze autor definiuje ich pochodzenie. Jednostki długości wzorowane były przeważnie na częściach ciała ludzkiego, zaś jednostki powierzchni na obszarach pola, które można zaorać w pewien czas, obsiać taką lub inną ilością zboża lub uprawić pewną ilością inwentarza. Przy badaniach genetycznych Stamm posługiwał się zasadami metrologicznymi, skonstruował także tablicę pokrewieństw strukturalnych łanów w odniesieniu do miar powierzchni.
Stamm nie zaniedbywał w swej działalności naukowej także publikacji o charakterze popularyzatorskim: "Arytmetyka ludzi pierwotnych" "O początkach naszego rachowania" "Matematyka dawniej i dziś" "Jak rachowali Grecy i Jak rachowali Rzymianie" to tylko kilka z nich, wydanych w języku polskim, interlingua i niemieckim.
Dla "Wiadomości Matematycznych" (tom XLIII za 1937 rok) opracowuje Stamm przegląd literatury z zakresu historii nauki i techniki opublikowanej w nowopowstałym w 1936 roku czasopiśmie "OSIRIS" pod redakcją prof. George Sartona , poświęconym studiom nad historią i filozofią nauki oraz historii badań i kultury. Czasopismo "Osiris" zaczęło ukazywać się jednocześnie, podobnie jak "ISIS" w Stanach Z jednoczonych i w Belgii. Stamm od redakcji otrzymał także propozycje współpracy.
W tomie XVI czasopisma "Archeion" za 1934 rok daje sprawozdanie z wydawnictw VII Międzynarodowego Kongresu Nauk Historycznych, mającego miejsce w Warszawie w roku 1933, które zostały ogłoszone drukiem w trzech publikacjach: La Polegnę au VIIe Congres Intemational des Sciences Historiques, Varsovie 1933, wol. I-III; Resume des communications presentees au Congres, Varsovie 1933, vol. I-II; oraz Historie sommaire des Sciences an Pologne, publice a 1'ocasion du VIIe Congres Intemational des Sciences Historieques, Cracovie 1933.
Z dziedziny historii nauk ścisłych, meteologii, chemii, mineralogii, geologii, botaniki, antropologii fizycznej i medycyny w Polsce prezentuje Stamm 8 dalszych prac poświęcając najwięcej miejsca opracowaniu A. Birkenmajera i S. Dicksteina.
Od 1936 r. Edward Stamm został współpracownikiem Muzeum Techniki i Przemysłu w Warszawie W kwietniiu 1939 r. wyjechał do Rzymu na wystawę Surowców i wynalazków oraz do monachium w celu nawiązania kontaktów z tamtejszym Muzeum Przemysłu. Dokładny opis tej podróży zamiescił w swoim pamiętniku.
Dr Edward Stamm był na wskroś polskim, narodowym historykiem nauki i techniki, popularyzującym trwale polskie osiągnięcia w historii nauki i techniki w kraju i, co jest cenne, za granicą. Rzeczą istotną w jego działalności, jako historyka nauki i techniki było wydobywanie na światło dzienne prac o charakterze narodowym, akcentowanie dorobku polskich uczonych i techników, zestawianie ich osiągnięć ż analogicznymi za granicą i wartościowanie stosownie do wkładu myśli oryginalnych.
Naukę polską, jej. dorobek w przeszłości i teraźniejszości wiązał stale z nauką w świecie, co udowodnił swoimi wszechstronnymi zainteresowaniami w wielu dziedzinach życia, podejmując studia w licznych dyscyplinach naukowych, traktując je integralnie, jako nierozerwalnie powiązane z życiem społecznym.
Jego córka Zofia tak wspomina ostatnie jego chwile: "Wciąż mam przed oczyma ojca, leżącego w swym pokoju, bezsilnym zrozpaczonym wzrokiem obejmującego rękopisy - niedokończone dzieła gasnącego życia - pisać, a nawet mówić już nie mógł. A potem wzrok przenosił na nas, jakby z niemą prośbą o pomoc, której mu dać nie mogliśmy. Skonał na matki i moich rękach w listopadzie 1940 r."
Były nauczyciel języka polskiego z Miejskiego Gimnazjum Koedukacyjnego w Strzyżowie n/Wisłokiem, kolega Stamma, Ludwik Bojczuk tak go charakteryzuje: "niemal nigdy nie zaniedbywał obowiązków. Uczył matematyki, fizyki, logiki i psychologii i uczył świetnie. Umiał w sposób prosty i jasny tłumaczyć skomplikowane zagadnienia uczennicom i uczniom, wśród których zdolnych i chętnych nie było wiele. Był nie tylko poważnym uczonym, ale i człowiekiem głęboko dobrym, dla drugich życzliwym, skromnym i cichym. Nie umiał i nie chciał, rozpychać się rękami i niewątpliwie, z tego powodu był niedoceniony, a jest zapomniany".